Info

avatar Oto sobie jestem ja - runaway (z Marcinowic k. Świdnicy) i mój mały bajk-owy świat... Mam przejechane 4451.13 kilometrów w tym 783.26 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.37 km/h (gdyby to kogoś interesowało;)).

Więcej o mnie.


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Mój rowerrrrrrrr:)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy runaway.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

do 20km

Dystans całkowity:202.87 km (w terenie 68.00 km; 33.52%)
Czas w ruchu:11:59
Średnia prędkość:16.10 km/h
Maksymalna prędkość:41.90 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:15.61 km i 0h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
16.56 km 8.00 km teren
00:58 h 17.13 km/h:
Maks. pr.:27.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

test licznika;)

Piątek, 24 kwietnia 2009 · dodano: 24.04.2009 | Komentarze 0

W końcu udało mi się dorwać do roweru chociaż na chwilkę:) Postanowiłam pojechać mniej więcej tą samą trasą, co kiedyś, żeby w końcu wiedzieć, ile to jest km.

Marcinowice-->Zebrzydów-->Kątki-->Gogołów-->Kątki-->Marcinowice.

Na początku tak dobrze mi szło, że postanowiłam sobie jechać z prędkością nie mniejszą niż 15 km/h, ale jak wjechałam polną drogą pod pierwsze wzniesienie (nachylenie terenu było może rzędu 10%... no coments please;)) i o mało co nie wyplułam płuc, to stwierdziłam, że jednak nie będę się dzisiaj tak forsować;)

Po drodze urwał mi się trzymak do bidonu:/ co prawie przypłaciłam wywaleniem się na takiej nieprzyjemnie kamienistej ścieżce. Na szczęście i rowerowi i bidonowi nic się nie stało. Tylko trzymadło trzeba będzie kupić nowe...

Zdjęcia tym razem tylko z komórki. Ale przynajmniej jest jakiś dowód;)
Okolice Kątek:

Gdzieś pomiędzy Kątkami a Marcinowicami:


.
Kategoria 2009, do 20km


Dane wyjazdu:
20.00 km 5.00 km teren
01:30 h 13.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

wycieczka nr 2

Wtorek, 14 kwietnia 2009 · dodano: 14.04.2009 | Komentarze 8

Nie mogłam się powstrzymać:) Miałam dzisiaj nie jechać, bo czekałam na licznik (a dopiero wieczorem K miał mi go przywieźć), ale stwierdziłam, że nie dam rady wysiedzieć dzisiaj w domu [PS. wszystko jest lepsze od pisania pracy magisterskiej:P zresztą w porównaniu z jazdą na rowerze to właściwie nie ma porównania;)].

Trasa przebiegała następująco: Marcinowice-->Klecin-->Śmiałowice

-->Panków

-->Wierzbna - widziałam bażanta:D <rotfl> ale jednak muszę się nauczyć skradać, bo bażant wyraźnie nie był zainteresowany spotkaniem ze mną i jak tylko podeszłam bliżej to zaczął uciekać;)

-->Wiśniowa-->Bagieniec - w końcu ktoś się wziął za remont tego pałacyku; baaaaardzo długi czas stał taki niszczejący i niczyj, aż do teraz; w Polsce jest całe mnóstwo takich budowli, które są naprawdę urokliwe, ale zaniedbane i gdyby tylko ktoś zechciał je odremontować to mogłyby zachwycać...

-->Bolesławice-->Nowice-->Bożanów - czyli...
...na prawo pola...

...i na lewo pola;)

Gdzieś w tym miejscu wycieczka zaczęła się wymykać spod kontroli:) ponieważ źle popatrzyłam na mapę, a właściwie to po prostu byłam przekonana, że jestem w innym miejscu niż w rzeczywistości byłam, przez co wróciłam przez przypadek znowu do Nowic (co prawda droga wyglądała jakoś znajomo, ale te polne drogi wszystkie wyglądają prawie tak samo, więc aż do ostatniego momentu twierdziłam, że ta jest po prostu bardzo podobna...). A że uparcie chciałam jechać tak jak sobie zaplanowałam, to po raz kolejny przejechałam tą samą trasą;) I w tym momencie zadzwonił K, że już do mnie jedzie (ma 10km ze Świdnicy do Marcinowic). No to skoro tak, to spotkaliśmy się w Wierzbnej (do której z Bożanowa były ok 2km, a ze Świdnicy 7km), moje kochanie wpakowało rower na dach samochodu i tak się skończyła moja wycieczka:]

A licznik przetestuję innym razem;)

PS. nie mam zielonego pojęcia ile kilometrów mogłam dzisiaj pokonać... Ale raczej nie mniej niż 20:] A w każdym razie jestem usatysfakcjonowana przejażdżką:D

.
Kategoria 2009, do 20km


Dane wyjazdu:
20.00 km 10.00 km teren
01:12 h 16.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

zupełna amatorszczyzna;)

Sobota, 11 kwietnia 2009 · dodano: 14.04.2009 | Komentarze 9

Jak chyba wszyscy, na rowerze jeżdżę od niepamiętnych czasów, niemalże od ćwierćwiecza;) I jak większość (chyba?) zwykłych, szarych ludzi, rower odkurzałam raz czy dwa razy do roku, by przejechać się nim zaledwie parę kilometrów po okolicznych drogach raczej asfaltowych niż jakichkolwiek innych. Na szczęście "przejrzałam na oczy":D (trochę dzięki mojemu ukochanemu K:)) i od wycieczki 11 kwietnia 2009 rozpoczęłam bardziej intensywne "rowerowanie":) Oczywiście w chwili obecnej każdy trochę lepiej jeżdżący mtb-owiec czy crossowiec czy kolarz (tudzież inny rowerzysta:)) powiedziałby o mojej jeździe na rowerze: "okropna, zupełna amatorszczyzna" i tylko by się zaśmiał widząc jak się męczę podjeżdżając pod byle jakie nachylenie terenu, którego żaden szanujący się rowerzysta nie nazwałby nawet wzniesieniem. Ok, aż tak źle to ze mną nie jest;) Mam nadzieję:) W każdym razie od teraz będzie już tylko lepiej:) a ten blog - tak mi się wydaje - pomoże mi w sprawdzaniu postępów (oby jakieś były:D).

Póki co to jeżdżę na rowerze, który był kupiony jakieś hmmmm 9 lat temu... No coż, mogę sobie tłumaczyć, że przynajmniej nie idę na łatwiznę kupując sobie rower np. z 9 tylnymi przerzutkami, z amortyzatorami i całym tym wspaniałym sprzętem, który sprawia, że jazda jest bardziej komfortowa;) tym trudniejsze będzie moje trenowanie aż do czasu, kiedy będzie mnie stać na zakup porządnego rowerka (może coś takiego? myka specialized ht chociaż gdyby nie było ograniczeń w postaci ceny i mogłabym sobie bardziej poszaleć w wyborze, to raczej taki: Fuel EX 5.5 WSD). W dodatku mój rower jest zupełnie do mnie nie dostosowany... Rama za długa (chyba 19... a powinna być max 17 a raczej 16) i za ciężka, bo nawet nie aluminiowa, koła słabe, beznadziejne przerzutki... ech...

Ale wracając do pierwszej "mniej amatorskiej:)" wycieczki, to wystartowałam z Marcinowic o godzinie 13:30, dojechałam do Zebrzydowa, a stamtąd do Kątek drogą asfaltową, a dalej już po polach aż do Gogołowa. Gdzieś po drodze takie widoczki były:

No i poza tym, że widać Ślężę, to widać też na jakim złomie jeżdżę;)
W Gogołowie chciałam za wiatrakiem

skręcić w lewo i wjechać na pomarańczowy szlak w takich niewielkich górkach (Szczytna 466m), ale zastała mnie tabliczka
:/
Chociaż i tak już prawie zdechłam jak na najlżejszej przerzutce wjechałam pod skraj lasu lekko pod górkę:] Jeszcze nie czas dla mnie na wjazdy pod górkę, trzeba trochę kondycję i wytrzymałość poprawić:) Tak więc zawróciłam i już cały czas polami

wróciłam do swojej wioski;) około 15:30. Niestety, nie posiadam jeszcze licznika (choć jest już zamówiony i w drodze do mnie:)), więc tylko na oko mogę powiedzieć, że zrobiłam jakieś 20km.... ale to tylko mniej więcej. aha, a po drodze oczywiście zatrzymałam się na jakieś pół godziny, bo trafiłam na przepiękny zagajnik usiany zawilcami i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie porobić tam kilku zdjęć:) taka moja mała słabość: piękno przyrody:)


.
Kategoria 2009, do 20km